Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych (1 marca) kojarzy się z takimi postaciami polskiego podziemia niepodległościowego, jak gen. Emil Fieldorf “Nil”, Zygmunt Szendzielarz “Łupaszka”, Danuta Siedzikówna “Inka” czy Feliks Salmanowicz “Zagończyk”. Odnalezienie w ich życiorysie odniesień do Pomorza Zachodniego jest trudne ze względu na przedwojenną historię Polski. Mało który mieszkaniec Szczecina połączy powojenną historię regionu z taką postacią jak Rotmistrz Witold Pilecki czy jego współpracownikami, kurierami Rządu RP w Londynie: Janem Kaimem, Henrykiem Pawłowskim (przez krótki okres mieszkał w Szczecinie), czy Stanisławem Mierzwińskim, którzy zostali skazani na karę śmierci i rozstrzelani pod koniec lat 40. XX w. W jaki sposób ich losy wiązały się z rtm. Pileckim?
Artykuł autorstwa Mileny Bykowskiej, historyk z Polskiej Akademii Nauk
Po zakończeniu II wojny światowej Polska linia graniczna została znacząco przesunięta na zachód, powiększając obszar Polski m.in. o tereny Pomorza Zachodniego. Co najmniej do 1947 r. granica byłą nieszczelna, co skrzętnie wykorzystało środowisko polskiej emigracji politycznej tworząc nielegalne kanały przerzutowe mające na celu utrzymanie łączności z konspiracyjnymi strukturami w kraju. Pretekstem do organizacji całej siatki stała się potrzeba sprowadzenia rodzin zdemobilizowanych żołnierzy PSZ na Zachodzie do krajów, w których zdecydowali się zostać. Motyw ten był z resztą wielokrotnie podejmowany przez zatrzymanych później przez UB członków siatki.
Organizacją całego procesu powierzono oficerowi przedwojennej „Dwójki” rtm. Antoniemu Landowskiemu, który rozpoczął poszukiwanie organizatorów nielegalnych kanałów wśród miejscowej ludności. Jednym z pierwszych był Walenty Kokorzyński „Walter” – władający biegle językiem niemieckim Polak, który po zakończeniu II wojny światowej zajmował się rybołówstwem. W połowie 1946 r., w trakcie jednego z połowów umożliwił on przedostanie się na teren Polski dwóm łącznikom siatki wywiadowczej Rządu RP w Londynie por. Stanisławowi Mierzwińskiemu „Michałowi” i Henrykowi Pawłowskiemu vel Orłowskiemu „Heńkowi” oraz kurierowi Janowi Kaimowi „Wiktorowi”.
Ich powiązania z przedstawicielami organizacji niepodległościowych w kraju i na emigracji pozwoliły funkcjonariuszom komunistycznego aparatu represji przypisać twórcom szczecińskich kanałów przerzutowych (Kokorzyńskiemu i Bredowowi) zarzut szpiegostwa i działalności na rzecz obcego wywiadu, po czym skazać na karę śmierci. Ich rola w powojennej historii regionu była dotąd zupełnie pomijana z względu na przemytniczą przeszłość części z nich. Warto jednak zaznaczyć, iż bez umiejętności niezbędnych przemytnikom (znajomości terenu, języka obcego, kontaktów po drugiej strony granicy) byliby zbędni w tym procesie. Wynagrodzenie, które pobierali było niejednokrotnie wykorzystywane do wykupienia się z rąk żołnierzy KOP lub funkcjonariuszy UB, w przypadku trafienia do aresztu za nielegalne przekraczanie granicy.
Część z nich pozyskiwała w ten sposób współpracowników wśród komunistycznych organów ścigania. Warto również dodać, że każda grupa antykomunistycznego podziemia pozyskiwała fundusze na swoją działalność. Twórcy szczecińskich kanałów przerzutowych otrzymywali je od środowiska emigracyjnego.
Żołnierze Wyklęci
Byli żołnierzami polskiego powojennego podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego, którzy postanowili do końca wypełnić złożoną przysięgą, którą składali wstępując w szeregi konspiracji tj.
„O wyzwolenie z niewoli walczyć ze wszystkich sił aż do ofiary życia mego…”
Dla nich powojenna Polska nie była niepodległa. Sowietyzacja kraju, podporządkowanie ZSRS oraz utrata Kresów Wschodnich był dla Żołnierzy Wyklętych powodem do dalszej walki.
„Jeden wróg odchodzi, drugi przychodzi. A więc przyszedł ten drugi”. Słowa Zdzisława Brońskiego, ps. Uskok doskonale oddają sytuację, w której znaleźli się Żołnierze Wyklęci. Podjęli nierówną walkę z siłami nowego okupanta, a ponadto musieli zmierzyć się z wymierzoną w nich propagandą Polski Ludowej, która nazwała ich „bandytami”. Ich działania z jednej strony stanowiły element samoobrony, z drugiej zaś opór przeciwko władzy komunistycznej narzuconej siłą i terrorem.
W 1945r. w okresie największej aktywności zbrojnego podziemia, działało w nim bezpośrednio 150-200 tysięcy konspiratorów, zgrupowanych w oddziałach o bardzo różnej orientacji. Dwadzieścia tysięcy z nich walczyło w oddziałach partyzanckich. Kolejnych kilkaset tysięcy stanowili ludzie zapewniający partyzantom aprowizację, wywiad, schronienie i łączność. Doliczyć trzeba jeszcze około dwudziestu tysięcy uczniów z podziemnych organizacji młodzieżowych, sprzeciwiających się komunistom. Łącznie daje to grupę ponad pół miliona ludzi tworzących społeczność Żołnierzy Wyklętych.
Komuniści uważali podziemie za największe zagrożenie dla nowej władzy i skierowali przeciwko niemu duże siły. Żołnierzom Wyklętym za swoje czyny przyszło zapłacić ogromną cenę, w tym tą najwyższą – cenę życia. Około 9 tysięcy konspiratorów zginęło w walce, a kolejne kilka tysięcy zamordowano na mocy wyroków komunistycznych sądów. Pozostali trafili na długie lata do więzienia. Część z nich opuściła szeregi konspiracji i podjęła próbę „normalnego” życia w powojennej rzeczywistości. Ostatni Żołnierz Wyklęty – Józef Franczak „Laluś” zginął w walce w 1963r. Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania Solidarności – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy.